-Po co ty
tu -znałam ten głos zbyt dobrze by się pomylić.
-Przyszedłem
na urodziny..odwrócisz się do mnie ?-niechętnie przekręciłam się
na krześle. Zobaczyłam Toma, kogo by innego. Ale coś się w nim
zmieniło, jego oczy wyrażały żal i zarazem radość. Przygryzłam
usta w cienką linię, żeby nic niestosownego nie powiedzieć i nie
zepsuć sobie urodzin. W ręce trzymał kwiaty, moje ulubione
tulipany, to chyba to mnie przełamało, a w drugiej torbę, jak
mniemam z prezentem. Podał mi ją, wyjęłam z niej moje ulubione
kosmetyki Chanel oraz jakieś pojedyncze kosmetyki z Victoria's
Secret.
Uśmiechnęłam się w środku, że chociaż pamiętał o
urodzinach swojej byłej dziewczyny.
-Beck,
wiem, że teraz myślisz, że jestem do niczego i ciągle cię
zdradzałem.
-Tak
właśnie tak teraz myśli twoja była.
-Możemy
spróbować jeszcze raz?
-Co??!!
Który to 2, 3 raz?
-Ale,
Becky, jesteś jak narkotyk, nie mogę przestać o tobie myśleć i
patrzeć na twoje zdjęcia, ledwo powstrzymuję się, żeby nie
przyjść pod twój dom, albo żeby do ciebie nie zadzwonić.-jego
oczy się zaszkliły, a usta ułożyły w cienką linię.
-No i co ?
Mogłęś wcześniej pomyśleć, pewnie i tak ja będę chwilowa, bo
zaraz będzie następna, więc daruj sobie-wstałam z krzesła i
chciałam iść do reszty, ale czyjaś ręka, mocna ręka usadowiła
mnie w moim poprzednim miejscu, byłam przestraszona, Tom nigdy się
tak nie zachowywał. Już czułam nie pokój.
-Siadaj tu
i czekaj, aż skończę-teraz przestraszyłam się nie na żarty, nie
dość, że przed chwilą prawie płakał, to jeszcze teraz na mnie
krzyczy. Chyba zobaczył moje zaszklone oczy i to on się
przestraszył.-Kochanie..przepraszam
-No trochę
za późno, masz ciągłe huśtawki nastroju, może następnym razem
mnie przytulisz, a potem uderzysz, a następnym pocałujesz i
zrzucisz w przepaść.- wstałam z krzesła i poszłam do przyjaciół.
Porozmawiałam trochę z Justinem, nie był taki jak mówią media,
może i palił marihuanę i pił alkohol, ale był bardzo miły,
przyjazna dusz, mój najlepszy przyjaciel. Uwielbiałam spędzać z
nim czas, teraz musiałam robić to coraz częściej, bo niedługo
wyjeżdża w trasę koncertową, po Europie. Ktoś plotkował, że
bierze ze sobą Ed'a i One Direction, jak tak, to chyba umrę z nudów
w tym Londynie sama, bo Rosy ma jechać niedługo do rodziców i
znajomych do Norwegii na 10 miesięcy. Cóż będę pracowała
dłużej, bo chyba serio umrę z nudów i odpędzania się od mediów
i jeszcze gorszego Toma.
-Będę
tęsknić, jak już wyjedziesz w trasę, mój najlepszy przyjaciel i
bratnia dusza mnie opuści. Co ja zrobię, komu się zwierzę -głośno
wypuściłam powietrze.
-Nie
będziesz tęskniła-uśmiechnął się podejrzliwie pod nosem.
-Jak to nie
?
-No bo
chłopaków też zabieram i pomyślałem, że może też chciałabyś
zwiedzić trochę Europy i może być moją stylistką, a czasem
tancerka..Zapłacę ci
-Oj Justin
dziękuję,a na ile jedziemy ? I Za ile, co najważniejsze.
-Jedziemy
na trochę dłużej niż rok, ale będziemy robić sobie przerwy co
miesiąc i myślę, że się ucieszysz, bo będą tam też inni
artyści, zaprosiłem na kilka koncertów 2Chain, Will.I.Am'a, Ke$hę,
a na jeden nawet udało mi się namówić Beonce i Rihannę.
-To się
chłopie postarałeś, ale za ile jedziemy, bo nie odpowiedziałeś
mi?
-No za
kilka dni..hm ile to tam będzie..chyba za tydzień
-Mam się
spakować na rok w tydzień ?
-Nie,
spakuj te najważniejsze rzeczy, a resztę, np. te na scenę
dostaniesz na miejscu i będziesz też mogła jakieś kupić. Tylko
weź z kilka walizek, pustych, bo znając ciebie kupisz z 3 walizki
ubrań-zaśmiał się, na co ja też mu zawtórowałam.
-Chodźcie
zagramy w prawdę czy wyzwanie-krzyk Zayna było słychać chyba na
całej łące. Poszliśmy z Jusem do reszty i siadłam pomiędzy nim,
a Louisem.
-To Becky
prawda czy wyzwanie ?-zapytał Liam, przekręcając w dłoniach
sojego iphona
-Hm niech
będzie prawda..
-UUU, ja
wiem, czy jesteś teraz szczęśliwa z Niallem, czy byłaś
szczęśliwsza z Tomem?-wypalił Zaza.
-Zayn, na
to pytanie każdy zna odpowiedz-spojrzałam na Toma, który siedział
z jakimś chłopakiem przy stoliku i wtedy nasze spojrzenia się
spotkały-wolę tego, który traktuję mnie jak swoją księżniczkę,
troszczy się o mnie, nie krzyczy i nie podnosi ręki, prawda
Niall?-uśmiechnęłam się do mojego małego blondasa, który chwilę
później siedział już koło mnie i pocałował w czoło.
-Prawda
księżniczko-moje słowa się potwierdziły, każdy zrobił „aww”
i Niall trochę się zawstydził.
-No to
teraz Justin, bo siedzi koło mnie :)-powiedziałam i popatrzyłam
się na uśmiechniętego, jak zwykle Biebsa.
-No to
niech usiądzie koło najładniejszej, według niego
dziewczyny-powiedział Hazz. A Justin ani drgną, siedziałam koło
niego ja i Hazz.
-Ale Harry
to chłopak...-ktoś nagle wypalił i wszyscy wypuchnęli gromkim
śmiechem, a Hazz zawstydził się wyraźnie.
-Ale ja
wiem-uśmiechną się do mnie, ou Justin jak słodko.
-Czyli
uważasz, że najładniejszą dziewczyną jest moja siostra
?-Powiedział ponętnie Liam i poruszał śmiesznie brwiami.
-I do tego
najlepszą przyjaciółką -przytulił mnie do swojej klatki
piersiowej.
Dalej gra potoczyła się już trochę mniej
romantycznie, bo Liam miał pocałować w usta Zaze, a Harry, Lou, to
było romantyczne.Hahaha. Zayn miał wymienić największą zaletę i
wadę Perrie, A Edi miał wypić 2 litry piwa w 2 minuty, biedactwo.
Potem zrobiliśmy sobei karaoke. Ja zaśpiewałam piosenkę
Adele-Rolling in the deep i Katy Perrie-I Kissed a girl. Ktoś inny
Lady Gagi -Applause i Lany Del Rey(nie pamiętam jaką). Około
północy postanowiliśmy pójść do klubu nocnego. Zatańczyliśmy
kilka razy, miałam nawet szansę zrobić to na rurze. Najlepsze
było to, że Tom wszystko widział i patrzył jaki skarb stracił. A
i dobrze, że był zazdrosny, to cecha, której nie posiadam, nawet
gdy jakaś tańcerka podeszła do Nialla i zaczęła tańczyć dla
niego, nawet się cieszyła i reagowałam jak inni, śmiałam się i
zazdrość w ogóle mnie nie dotknęła. Pokręciliśmy się trochę
po mieście i poszliśmy do domu. Około 3 nad ranem Niall i ja
poszliśmy spać, ja byłam w samej bieliźnie,a Niall..co tu dużo
mówić, on też. Rano.. no dobra około 12 wstałam z okropnym bólem
głowy, Nialla nie było kołomnie, zeszłam na dół i wzięłam
leki na ból głowy, usłyszałam ciche niepobrzękiwanie gitary.
Niall pięknie grał. Zafascynowana stanęłam przy drzwiach i
słuchałam.
-Ładne?-wylałam
wodę ze szklanki na te słowa, tak się przestraszyła.
-Jezu
Chryste, nie strasz mnie tak więcej, ale piękne, to ten, ta
piosenka.
-Przepraszam,
już nie będę-podszedł do mnie i pomógł mi zetrzeć wodę z
podłogi. Ubraliśmy się, ja poszłam na mój trening fitness, a
potem zumby, a Niall spędził ten czas z Harry i Jusem na siłowni,
w tym samym centrum sportowym. Gdy wyszlismy chłopcy poszli na coś
do jedzenia, a ja nie, znowu się zaczyna moja głodówka, od
ostatniego ważenia przytyłam 3 kg. Musiałam schudnąć do trasy z
Justinem, przecież nie pokażę się jak wieloryb wśród sardynek.
-Becky
zjedz to -Niall podsunął mi mięso pod nos.
-Nie jem
mięsa-odsunęłam
-Od kiedy?
-Od wtedy
kiedy ostatnio coś zjadłam-powiedziałam troszę ciszej, ale ten
nie dawał za wygraną -od wczoraj, zjadłam tylko kawałek tortu,
poza tym przytyłam 3 kilo.
-Jedz!
-Nie.ma.mowy.
-Bo nie
pojedziesz w trasę -oj justin
-No
ok-wepchnęłam w siebie sałatkę.-Zaraz wrócę-wstałam od stołu. Widziałam jak Justin wstaje od stołu i zaczyna iść w kierunku toalet, wiedział co się święci.
---------------
aaaa, przepraszam was bardzo, że post nie pojawił się w sobotę, ale byłam na urodzinach koleżanki, ani w niedzielę, ponieważ też spędzałam czas z przyjaciółmi. Więc macie dzisiaj i mam nadzieję, że sie nie gniewacie.Następny post, albo w tym tygodniu, albo w weekend. Może nawet część pojawi się jutro, bo biorę laptopa do szkoły i postaram się przyjść rano i coś tam napisać. xxx