YayBlogger.com
BLOGGER TEMPLATES

poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 18, część 1

-To ty posłuchaj Becky-te słowa podziałały na mnie tak, że przełknęłam kęs rogalika i już siedziałam jak na przesłuchaniu. Harry miał problemy ze wstępem. Wzięłam łyk herbaty i dalej cisza. No dobra, Becky musi wziąć sprawę  w swoje ręce.
-To nie powinno mieć miejsca.-powiedziałam gdy Harry już chyba nie wiedział o czy miał mówić.
-Powiedziałem, żebyś słuchała, czyli siedź cicho.-miałam coś powiedzieć, ale chłopak z zielonymi oczami mnie wyprzedził.-Coś nie jasne ?
-Wszystko jasne-powiedziałam i skuliłam się na krześle, on nigdy do mnie tak nie mówił.
-Wiedz Becky, że strasznie mnie pociągasz, mursze spędzać z tobą czas i to co wczoraj sie wydarzyło, to właśnie dobrze. Chociaż wiedz, że nigdy nie odpuszczę i nigdy nie pozwolę, żeby stała ci się jakaś krzywda, nigdy! Zapamiętaj sobie to dobrze, nie będziesz spotykała się z żadnym podejrzanym chłopakiem. -te ostatnie słowa wykrzyczał.
 -Jakim chłopkiem?-zapytał Niall wbiegający do pokoju, chyba usłyszał te krzyki.
-Nic rozmawiamy sobie z Becky -założył rękę na moje ramię i przyciągnął mnie bliżej. Drżałam pod jego dotykiem. Wyswobodziwszy się z umięśnionej ręki Harrego, podbiegłam do Nialla, schowałam się pod jego o wiele delikatniejszym ramieniem. Chłopak posłał loczkowi pytające spojrzenie, ale jego twarz była jak grób, a oczy patrzyły na mnie, to nie była spokojna zieleń, ona była pełna złości i nienawiści...? Dlaczego nienawiści do kogo do mnie, za co niby, że mnie pocałował, to niezłe. Gdy już wróciłam do rzeczywistości, szłąm z Niallem, tylko gdzie?
-Gdzie idziemy ?-popatrzyłam na blondyna
-Do reszty.-odpowiedział, też niezbyt miłym i przyjaznym tonem.
-Co się dzieje?-zapytałam najbardziej spokojnie jak mogłam.
-Powiedziałem do reszty-nagle jego ręka powędrowała do kieszeni, po dzwoniący telefon.


-Hej Elizabeth-przywitał się z dziewczyną, zrobił to bardziej przyjaźnie niż odpowiadał mi.
-Jasne, że nie przeszkadzasz...nie, nie jestem zajęty.-potem odszedł gdzieś na korytarz, a ja wylądowałam przy Justinie i Zaynie. 
 
Od tego drugiego czuć było fajki. Siedział na skórzanej kanapie w czarnej bluzie. Justin, chociaż on posłał mi ciepły uśmiech, taki pocieszający, ale nic nie powiedział. Nikt nic nie mówił, siedzieli z grobowymi minami, po pomieszczenia weszli Harry i Niall. O co chodziło, w pomieszczeniu było nienaturalnie zimno i ciemno, światło dawała tylko lampa na suficie.
-Co się dzieje ?
-Becky, mamy problem..-zaczął jak zwykle opanowany Louis
-Jaki kurwa problem i jak to my  ?-przerwałam jego wypowiedź.
-W sumie ty masz problem, ale ten problem, jest też naszym problemem.-powiedział Zaza i położył kartkę papieru na stół. Poczułam jej zapach i już wiedziałam o co chodzi.
-Chodzi o niego ?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz