YayBlogger.com
BLOGGER TEMPLATES

środa, 26 lutego 2014

Rozdział 18 -Wyścig

-Chodzi o niego ?-jęknęłam jakby od niechcenia 
-Tak, chodzi o Toma.
-No, ale o co konkretnie ?
-Masz się z nim spotkać, być "ładnie" ubrana -powiedział Zayn i zaakcentował słowo ładnie.-Wiesz, czyli ma...
-Wiem, krótka sukienka, wysokie szpilki, mocny makijaż i takie pierdoły, przecież wiem co znaczy dla niego "ładnie", "ładnie" czyli jak dziwka.-powiedziałam jak najszybciej mogłam i opadłam na kanapę.
-No właśnie, Justin cię zawiezie, mówił, że chce ci coś powiedzieć.
-Ale w czym problem ?
-W tym, że się o ciebie boimy-powiedział Liam, a jego oczy przeszkliły się, on się o mnie bał? Przecież wiedział, jeśli komuś ma się stać krzywda, to na pewno nie mi.
-O której godzinę?
-Po koncercie, około 22 mam cię zawieść.-Justin też był wyraźnie przestraszony.
-Ok-rzuciłam w stronę chłopaków i wyszłam z pomieszczenia, poszłam do pokoju i zadzwoniłam do mamy. Musiałam z nią porozmawiać, dodała mi wsparcia, nawet nie wiedząc, co ma dzisiaj robić. Potem moim celem stała się Rose, powiedziała, że niedługo idzie z bratem do kina i na wesołe miasteczko. Kochana. Potem wyszłam na spacer, nie było koło mnie nikogo, szłam po alejkach w parku, rozmyślałam o moim życiu w trasie, nie ma tu żadnej dziewczyny, w sumie są tancerki, ale one się ze mną tak bardzo nie przyjaźnią. Mamy jeszcze Lou, fryzjerkę chłopców, ona jest bardzo miła, to moja bratnia dusza na jakiś rok. Po godzinnym marszu na świeżym powietrzu poszłam z powrotem do hotelu. Niall zabrał mnie na spacer po mieście, potem na obiad do bardzo smacznej knajpki. Koncert zaczął się, zatańczyłam, chłopaki zaśpiewali po raz pierwszy Happily, to moja ulubiona piosenka. Po udanym występie poszłam szykować się do łazienki, była bardzo przestronnie urządzona. Umyłam się, uczesałam włosy w kok, włożyłam mój ulubiony złoty pierścionek i najkrótszą sukienkę, jaką miałam, więc była mniej więcej do połowy ud.
 Gdy byłam już gotowa, poszłam do Justina i powiedziałam, żeby mnie tam zawiózł. 
-Bardzo ładnie wyglądasz Beck.
-Dziękuję-odpowiedziałam z uśmiechem.
Wsiedliśmy w jego samochód i jechaliśmy. Dojechaliśmy do najgorszej dzielnicy w tym mieście, dziwki, mordercy, bandyci, złodzieje.
-No nie wiem Becky czy to dobry pomysł...-powiedział bez przekonania Jus.
-Jak trzeba to trzeba.-wzruszyłam ramionami i chwyciłam za klamkę.
-Ej a buziak ?-zapytał z urażoną miną i wypiął policzek.
-Oj niech ci będzie.-powiedziałam i pocałowałam mojego przyjaciela w policzek, zostawiłam na nim ślad czerwonej pomadki, ale chłopak wyraźnie się tym nie przejął i tylko się uśmiechał. 


Wysiadłam w ostateczności z auta i poszłam w kierunku muzyki. była coraz bardziej głośna. Gdy weszłam na teren tego miejsca wszędzie roiło się od ludzi, jak myślała handlarzy narkotyków i broni też. Przemierzałam ulicę powoli, zaglądając w każdy możliwy kąt i spoglądając uważnie na każdą napotkaną mi osobę. Doszłam do serca tego miejsca, bar, było tam ciemno, zimno i wszędzie unosił się dym papierosów, zamówiłam sobie piwo i czekałam, bo co miałam innego robić. 
-Hej, jesteś tu nowa ?-zapytał jakiś chłopak, mniej-więcej w moim wieku.
-Tak jakby..-odpowiedziałam niechętnie, byłam za bardzo zestresowana, żeby nawiązać jakąś przyjemną konwersację.
-Czyli nie wiesz co tu się odbywa ?-chłopak zadał następne pytanie, nie dawał za wygraną.
-Nie, powiesz mi ?
-Tu rozgrywane są gry w pokera o największą pulę w okolicy, ceny sięgają nawet kilku milionów. Tam-wskazał na drogę, która wydawała się nie mieć końca-są wyścigi, najszybszych samochodów, z najbardziej rozebranymi laskami w mieście. Tam wygrać chociaż jeden to duży zaszczyt, a ścigać się w jednym z tych samochodów, albo z jednym z faworytów.-chłopak był zafascynowany tym miejscem, ja uważałam, że to melina, burdel i wszystkie najgorsze rzeczy połączone w jedną. -Przyszłaś tu z kimś ?
-No powiedzmy, ktoś mnie zaprosił..-odparłam i zaczęłam rozglądać się za brunetem.
-Tak w ogóle jestem Ashton, Ash..jak kto woli, a ty ?
-Becky-uśmiechnęłam się do nowo poznanego chłopaka, ale jego mina wyrażała zupęłnie inne uczucia, jakby sie bał lub przestraszył czegoś, tylko czego, ale po chwili i ja wiedziałam o co chodzi.

-Cześć kochanie-zostałam obdarowana pocałunkiem, na co lekko się skrzywiłam
-Hej Tom-Ashton dalej gapil się na mnie jak na wariatkę.-O co chodzi?
-Znasz go ?-powikłałam głową na znak potwierdzenia, wstał i powiedział-To życzę powodzenia- i odszedł. Cokolwiek miało to znaczyć byłam trochę przestraszona.  
-Fajnie, ze przyszłaś-uśmiechnął się i siadł naprzeciw mnie. -O to ten wisiorek ode ode mnie?
-Tak-powiedziałam, na co lekko się uśmiechnął.-Po co miałam przyjść ?
-Chciałem zobaczyć jak się masz, ładnie tańczyłaś-powiedział i uśmiechnął się znacząco.
-Możesz mnie nie śledzić?
-Mogę chyba przyjść na koncert.-powiedział i tu miał rację, nie zabraoniłabym mu tego, bo jakim prawem. Wypuściłam powietrze ustami i oparłam się wygodne na kanapie.
-Dobra to jaki jest cel zaproszenia mnie tu? Ten prawdziwy.
-Chciałem żebyś zobaczyła, czego innym raczej nie wolno oglądać. Chciałbym wprowadzić trochę adrenaliny w twoje życie.
-Co w związku z tym?-oparłam się o stolik.
-Przejedziesz się ze mną-To ma być ta adrenalina?-Będziesz moją pasażerką na wyścigu.-Co proszę?
-To co słyszałaś, będziesz siedzieć na miejscu pasażera, kiedy ja będę wygrywał dla ciebie wyścig.-uśmiechnął się, najwyraźniej zadowolony ze swojej odpowiedzi, już nie było odwrotu. 
-Mam wybór?-pokręcił głową z tym swoim głupawym uśmiechem.
-Ktoś mówił ci juz dzisiaj, że pięknie wyglądasz?
-Tak-zaskoczyła go, a jemu znikł ten jego ważniaki uśmiech.
-Kto więc był tym szczęśliwcem i widział cie w takim wydaniu?
-Pan Justin Szczęśliwiec.
-NO dobra, koniec pogaduszek, wyścig się za chwilę zaczyna, idziesz ?-pokiwałam głową i poszłam za chłopakiem.
-Którym chcesz jechać?-moim oczom ukazał się szereg złożony z 3 samochodów.
-Tym-wskazałam na jeden wyróżniający się z pozostałych czarnym. Nawet mi się podobał. 

Samochód wybrany przez Becky. 
-Dobry wybór-powiedział i otworzył mi drzwi. Podjechaliśmy na linię oznaczającą start. Jakiś wytatuowany facet dął sygnał, a mnie wbiło w fotel. Tom wygrał. Pewnie jak zwykle. Pojechaliśmy do tego faceta i brunet odebrał czek na 10 tyś euro. Nawet sporo, jak na jeden głupi wyścig, ale ja się nie znam. Potem poszliśmy do salonu z pokerem i ruletką, Tom zagrał i jakżeż inaczej ? Jasne, ze wygrał, cholerny szczęściarz. Ja też chciałam spróbować, chłopak wytłumaczył mi zasady i chwile później siedziałam przy stole. Po godzinie gra dobiegła końca, okazało się, że wygrałam, wzięłam kupon i poszłam do faceta, który dawał pieniądze. 
-Proszę-podałam mu kartkę. Wywalił oczy jakby nie wiem co.-Coś się stało?
-Dawno nie padła tu taka wygrana, nawet nigdy, szczerze mówiąc.Proszę, tu są pieniądze, niech pani ich nie zgubi.-podał mi kopertę wypchaną kasą.
-A tak ogólnie ile wygrałam ?-zapytałam chowając kopertę do torebki.
-100 tyś. euro-otworzyłam buzię ze zdziwienia, okazało się, ze facet nie skończył-samochód, który będzie czekał na panią przy bramie i noc z panem Parkerem.
-Kim ?
-Tomem Parkerem, tym co zwyciężył wyścig, takim żółtym autem. O właśnie tu idzie.
-Co wygrałaś.
-100 tyś, samochód i to chyba nie za bardzo wygrana....
-No powiedz.
-Noc z panem-powiedział facet, który dotychczas siedział cicho.
-Eee, to fajna nagroda.-uśmiechnął się sam do siebie.
-Już tego typu nagród miałam kilkanaście, co za dużo to i świnia nie chce. -powiedziałam i zaczęłam podążać do mojego samochodu. 
-Czekaj, pójdę po swój i pościągamy się.-powiedział i poszedł do sowjego auta, ja w tym czasie znalazłam swoje. Całkiem niezłe.
-To co wyścig ?-zapytał Tom, podjeżdżając swoim cackiem.
-Czemu nie..-wzruszyłam ramionami i ustawiłam się na równej linii z Tomem. Wystartowaliśmy, jechaliśmy przez jakieś przedmieścia.
100 km/h
140 km/h
180km/h
230 km/h
250 km/h
To było bardzo ekscytujące, nigdy czegoś takiego nie rozbiłam, chłopak oczywiście dał mi wygrać. Pożegnaliśmy się i rozjechaliśmy w dwie różne strony. Przyznam dawno się tak dobrze nie bawiłam, Niall coś zesztywniał, Justin tylko jest taki normalny. Podjechałam pod hotel i zaparkowałam na parkingu dla gości, wyciągnęłam kluczyki ze stacyjki i pobiegłam z zimnego powietrza, do ciepłego wnętrza hotelu. Weszłam do windy i pojechałam na piętro, gdzie znajdował się mój pokój, weszłam do niego, Nialla, jak zwykle nie było. Umyłam się  i położyłam spać. Zasypiałam, aż nagle usłyszałam hałasy, była 3 w nocy, o co chodzi? Wyszłam z łóżka, włożyłam szlafrok i wyszłam na korytarz, lampki świeciły bardzo bladym światłem.
-Myślałem, że się przyjaźnimy.-usłyszałam znajomy mi głos.
-Ale ja nie chce przyjaźni, ja chcę..



_________________
NO I MAMY 300 WYŚWIETLEŃ, DZIĘKUJĘ BARDZO ♥♥♥
Zaczynam pisać tytuły, chociaż postaram się.
_______________________________________

I jak się podoba ?
Trochę dużo o samochodach, ale lubię fajne autka ;3
Mam nadzieję, że bardzo, może dodam rozdział, krótki(!) w piątek i podzielę się jakąś fajną wiadomością z Wami.
Podobał się ten rozdział? Moim zdaniem jest niesamowicie długi, dlatego połączyłam część drugą rozdziału 18 i rozdział 19 razem, chyba tak będzie lepiej.
Dobranoc xx
:) Jednokierunkowych. 
(wiem, że nie idziecie spać, ale ja zmykam na zajęcia xD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz