YayBlogger.com
BLOGGER TEMPLATES

piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 11

Widok jaki zastaliśmy w środku był powalający, w złym znaczeniu tego słowa. Kubki porozrzucane po całym apartamencie, różne kruche przekąski i opakowanie po ciastkach. Weszłam do mojej sypialni, całe szczęście była tam tylko Rose i spała razem z Louisem pod kocem. Nagle Louis wstałi podszedł do mnie, przedtem okrywając Rose kocem. Wyszliśmy na korytarz.
-Louis kurwa mać co tu się dzieje ?-byłam zirytowana
-Chłopaki wpadli na pomysł urządzenia imprezy...
-Kto ?
-Nooo... Harry i Zayn, ale Liam też się potem dołączył, Rose chciała spać, bo była zmęczona, więc położyłem ja u ciebei, za co bardzo cię przepraszam-skinęłam głową w geście, że nic nie szkodzi-no i razem z nią usnąłem i tyle, chłopcy gdzieś wyszli, mówili, że będą po 3 nad ranem-popatrzyłam na zegarek było 20 po 2-i jak wychodzili krzyczeli coś, oczywiście już byli schlani jak świenie, że jesteś dobra dupa i masz fajne cycki i że świetnie się ruszasz podczas tańca, więc musisz też być dobra w łóżku i ..
-DOBRA DOSYĆ, ZROZUMIAŁAM-wydarłam się na niewinnego Louisa-Przepraszam Lou, to z nerwów...
-Nic się nie stało, zaraz zadzwonię do recepcji, żeby ktoś to sprzątną
-Ok, ale nie sprzątną tylko wniosą to do pokojów chłopców
-Ale...
-Możesz dzisiaj spać z Rose u mnie a ja pójdę z Niallem do Liama
-OK-wykręcił numer na recepcję i po chwili zjawiło się kilka osób, szybko uwinęli się ni dostali napiwek
-NO to dobranoc Lou, kolorowych koszmarów
-Nawzajem Becky -i buziak w policzek

-NO chodź Baby ile mam czekać na ciebie?-NIall leżał na łóżku w samych bokserkach, zdjęłam ubrania i włożyłam jakieś spodnie i koszulkę Liama. Wskoczyłam na łózko, a blondas zagarnął mnie ramieniem do swojego torsu. Jego ręka zjechała na mój brzuch i tak przespaliśmy całą noc. Rano wstałam i poszłam zobaczyć jak idzie chłopcom sprzątanie. Louis stał w progu i dyrygował resztą, mieszkanie było czyste, Nareszcie !!
-Jak imprezki to tylko w klubie albo gdzieś indziej, nie w mieszkaniu i to nie naszym !!
-Przecież ktoś by to posprzątał i po problemie -burknął Harry- a teraz buziak za posprzątanie
-Nie Hazz myślisz, że żyjesz wśród sprzątaczek i sług ? Otóż tak nie jest !!!
-Ta jasne …
-Pieprz się Hazz
-Chyba ciebie -powiedział z zadziornym uśmieszkiem
-Nigdy kocie-dostał w twarz i już wiedział, że wymagam szacunku-Zagalopowałeś się
Cały dzień minął na spacerze po górach i musieliśmy pojechać do kliniki, żeby zmienili mi opatrunek na rękę. A potem pojechałam z Niallem na zakupy, które zostały odwołane do przyjazdu do Londynu, miało to nastąpić za 5 dni.

-----26 marca-----dzień wyjazdu
-No pakujcie się dzieci jedziemy do domu !!-krzyczał Zayn biegając w samych bokserkach po naszych pokojach.
-Zayn zamknij się mamy samolot na 13...-powiedział sennie Niall
-Kochany spójrz na zegarek- leniwie przetarłam oczy
-Niall wstawaj jest 10, musimy się pakować !!!-potrząsałam chłopakiem
-Jak dasz buzi Baby -wykrzywił usta w dzióbek
-Jak wstaniesz leniuchu-wstałam z łóżka i leniwym krokiem udałam się do łazienki, zastałam tam Harrego. Mrr
-Ou przyjdę potem -powiedziałam i speszona zostawiłam Harrego z jego bokserkami w kropki
-Becky wróć-weszłam do łazienki-jak chcesz to się maluj, nwm myj co chcesz, mamy tylko 2 łazienki, a ta druga jest przeciążona, więc jak będziesz tu wyjdzie szybciej, no więc tego... nie zwracaj na mnie uwagi
-Okej-kazałam loczkowi się odwrócić i weszłam do wanny, zasłoniłam się pianą-wiesz Hazz dzięki, ze mnie zabraliście i bardzo przepraszam za Toma, ja naprawdę nie wiedziałam i śmiesznie wyszło z Rose-chwila ciszy

-NO przecież to nie twoja wina, ani Rose, o niczym nie wiedziała, tak jak ty-pocieszanie nie szło mu za dobrze, ale był świetnym partnerem do rozmów
-Wiesz Harry, Niall jest świetny i w ogóle bardzo go lubię, tak jak was wszystkich, ale on się mna nie interesuje, takie odnoszę wrażenie …
-On się strasznie stresuje, mówił mi ;) Wiesz Becky jemu na tobie bardzo zależy i nie chce cię zranić, bo był świadkiem jak ktoś to zrobił, ale jest strasznie nieśmieały
-Zauważyłam ;)
-No więc widzisz :)
-Hazz.. odwróć się ;}
-Haha ok już się odwracam i wiesz Beck może wybralibyśmy się jakbyś chciała do LA na 2 dni, oczywiście za pozwoleniem Nialla, albo pojechalibyśmy tam wszyscy, razem z Rosy hmm, co myślisz ?
-Tak Hazz tylko ja mam urodziny 10 kwietnia i moja mama chciała bardzo przyjechać do mnei do Londynu i ogólnie całą rodziną się spotkać
-NO to po urodzinach pojedziemy do LA, to będzie taki prezent, nie wiem gdzie tu problem masz .
-Oj Hazz nie wiesz ile ja mam problemów, nawet sobie nie wyobrazisz ..
-Powiesz mi, pomogę ci, postaram się chociaż..-wziął moją rękę
-Dobrze powiem ci, ale nie teraz może ;)-spojrzałam na wannę
-Tak jasne, już sobie idę, kończ szybko się myć zacznij się pakować ;)
-Oki-posiedziałam jeszcze chwile w wannie i wytarłam się ręcznikiem
-Przeszkadzam?-na te słowa aż podskoczyłam
-Niall nie strasz mnie tak-stałam odwrócona do niego tyłem. Chłopak podszedł do mnie od tyłu i przytulił moje półnagie ciało
-Jakie jest twoje największe marzenie Baby ?-zapytał półszeptem
-Nie spełnisz go Niall
-Zobaczmy
-Chcę żyć jak inni
-Postaram się -odpłynęliśmy w długim pocałunku
-Przeszkadzam ?-zapukał Zayn w otwarte drzwi i gapił się na nas bezczelnie
-Tak i to bardzo-Rzuciłam w niego mokrym ręcznikiem-Wyłaź stąd
-OK, tylko za 0,5 h wychodzimy, ale jak chcecie-popatrzyłam z paniką na Nialla i wybiegłam z łazienki dopakować ostatnie rzeczy do walizki.

********Oczami Nialla*****
-NO brawo stary -Zayn poklepał mnie po ramieniu
-Myślisz, że Becky..
-Tak, jest tą jedyną, jest twoja ;)
-Dzięki-powiedziałem i poszedłem do mojej księżniczki
-Niall już spakowany -zapytała wpychając jakieś ubrania do swojej walizki
-Tak, pomóc ci ?
-No przydało by się :)-i ten jej śliczny uśmiech.
Wziąłem walizkę i zaniosłem do samochodu. Mieliśmy jeszcze kilka minut do wyjazdu. Wdrapałem się do naszego pokoju. Baby leżała na Liamie, nie chciałem im przeszkadzać, ale cóż musiałem.
-Nie chcę wam przeszkadzać, ale wyjeżdżamy już-moja Baby wstał z brata i poszła do mnie, chwyciła mnie za rękę. Po 5 minutach siedzieliśmy już wszyscy w samochodzie. Jechaliśmy na lotnisko, a od samochodu odbijały się ciężkie krople deszczu. Wybraliśmy doskonałą porę żeby wyjeżdżać, pogoda się łamała i śnieg zaczynał topnieć, o 12.40 byliśmy na lotnisku. Weszliśmy do wielkiej sali, Liam poszedł odebrać bilety, a my poszliśmy do sklepiku. Becky kupiła sobie śnieżną kulę z bałwankiem w środku. Samolot spóźniał się już drugą godzinę, widać było, że każdy zaczyna się nudzić, pobiłem do sklepiku i kupiłem piłkę, graliśmy w nogę, usłyszeliśmy komunikat Samolot lecący do Londynu będzie gotowy do startu za pół godziny, dziękuję i przepraszam z a utrudnienia.
Becky rozmawiała z jakąś dziewczynką, ona też leciała do Londynu, poprosiłem chłopaków, żeby podpisali się na piłce, ja też to zrobiłem i dałem małej Ann. Mała wskoczyła mi an szyje i bardzo dziękowała. Po chwili musieliśmy już iść, Ann pobiegła do mamy i szła za nami. Weszliśmy do samolotu i zajęliśmy swoje miejsca, Becky powiedziała, że musi porozmawiać z Harrym i poszła do niego, on objął ją ramieniem, a ja byłem zazdrosny.

***Oczami Becky***
Poszłam do Hazzy i usiadłam obok niego.
-Obiecałam ci, ze powiem ci o tym...-kręciłam się
-Powoli, obiecałaś mi, że powiesz mi o problemach, a ja ci obiecałem, że postaram się pomóc-popatrzyłam w jego zielone oczy, apotem na piękny uśmiech-No więc słucham
Opowiedziałam mu, że mamy prawie ne widuję, a ojciec nas zostawił, powiedziałam o mojej anoreksji, że mam problemy z samoakceptacją i o Tomie, te dwa ostatnie były najtrudniejsze. Harry wysłuchał i zaczął swój wykład
-Toma już nie ma masz Nialla, który cię kocha i nas wszystkich, my też cię kochamy jak siostrę, anoreksja? Pójdź do specjalisty, mama..hm tu ci chyba nie pomogę, ale jak będziesz potrzebowała pomocy to możesz mówić mi w nocy, o półocy, jesteś moją najlepszą przyjaciółka, nie zawaham się określenia, że nawet siostrą-cmoknął mnie w policzek i słodko się uśmiechnął
-A brak samoakceptacji, masz na to jakieś porady?
-A jakieś konkrety ?-już straciłam poczucie humoru
-Wiesz nie chcę cię w to wciągać ..
-Jak mamy ci pomóc?
-Nie mów Liamowi, proszę..
-Nie powiem nikomu bez twojej zgody, obiecuję ci słonko-wytarł moją łzę spływającą po policzku
-Czekaj, zaraz wrócę, pójdę tylko do toalety -zgarnęłam moją torebkę i poprosiłam stewardessę(nwm jak się to piszę) o wskazanie mi kierunku w jakim mam się udać żeby trafić do toalety. Weszłam do środka i zamknęłam drzwi. Poprawiłam makijaż i wyciągnęłam z bocznej kieszeni torebki...
---
dłuższy rozdział, mam nadzieje, ze fajny ;) dziękuję za liczne wejścia na bloga :}

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz