Widok
jaki zastaliśmy w środku był powalający, w złym znaczeniu tego
słowa. Kubki porozrzucane po całym apartamencie, różne kruche
przekąski i opakowanie po ciastkach. Weszłam do mojej sypialni,
całe szczęście była tam tylko Rose i spała razem z Louisem pod
kocem. Nagle Louis wstałi podszedł do mnie, przedtem okrywając
Rose kocem. Wyszliśmy na korytarz.
-Louis
kurwa mać co tu się dzieje ?-byłam zirytowana
-Chłopaki
wpadli na pomysł urządzenia imprezy...
-Kto
?
-Nooo...
Harry i Zayn, ale Liam też się potem dołączył, Rose chciała
spać, bo była zmęczona, więc położyłem ja u ciebei, za co
bardzo cię przepraszam-skinęłam głową w geście, że nic nie
szkodzi-no i razem z nią usnąłem i tyle, chłopcy gdzieś wyszli,
mówili, że będą po 3 nad ranem-popatrzyłam na zegarek było 20
po 2-i jak wychodzili krzyczeli coś, oczywiście już byli schlani
jak świenie, że jesteś dobra dupa i masz fajne cycki i że
świetnie się ruszasz podczas tańca, więc musisz też być dobra w
łóżku i ..
-DOBRA
DOSYĆ, ZROZUMIAŁAM-wydarłam się na niewinnego Louisa-Przepraszam
Lou, to z nerwów...
-Nic
się nie stało, zaraz zadzwonię do recepcji, żeby ktoś to
sprzątną
-Ok,
ale nie sprzątną tylko wniosą to do pokojów chłopców
-Ale...
-Możesz
dzisiaj spać z Rose u mnie a ja pójdę z Niallem do Liama
-OK-wykręcił
numer na recepcję i po chwili zjawiło się kilka osób, szybko
uwinęli się ni dostali napiwek
-NO
to dobranoc Lou, kolorowych koszmarów
-Nawzajem
Becky -i buziak w policzek
-NO
chodź Baby ile mam czekać na ciebie?-NIall leżał na łóżku w
samych bokserkach, zdjęłam ubrania i włożyłam jakieś spodnie i
koszulkę Liama. Wskoczyłam na łózko, a blondas zagarnął mnie
ramieniem do swojego torsu. Jego ręka zjechała na mój brzuch i tak
przespaliśmy całą noc. Rano wstałam i poszłam zobaczyć jak
idzie chłopcom sprzątanie. Louis stał w progu i dyrygował resztą,
mieszkanie było czyste, Nareszcie !!
-Jak
imprezki to tylko w klubie albo gdzieś indziej, nie w mieszkaniu i
to nie naszym !!
-Przecież
ktoś by to posprzątał i po problemie -burknął Harry- a teraz
buziak za posprzątanie
-Nie
Hazz myślisz, że żyjesz wśród sprzątaczek i sług ? Otóż tak
nie jest !!!
-Ta
jasne …
-Pieprz
się Hazz
-Chyba
ciebie -powiedział z zadziornym uśmieszkiem
-Nigdy
kocie-dostał w twarz i już wiedział, że wymagam
szacunku-Zagalopowałeś się
Cały
dzień minął na spacerze po górach i musieliśmy pojechać do
kliniki, żeby zmienili mi opatrunek na rękę. A potem pojechałam z
Niallem na zakupy, które zostały odwołane do przyjazdu do Londynu,
miało to nastąpić za 5 dni.
-----26
marca-----dzień wyjazdu
-No
pakujcie się dzieci jedziemy do domu !!-krzyczał Zayn biegając w
samych bokserkach po naszych pokojach.
-Zayn
zamknij się mamy samolot na 13...-powiedział sennie Niall
-Kochany
spójrz na zegarek- leniwie przetarłam oczy
-Niall
wstawaj jest 10, musimy się pakować !!!-potrząsałam chłopakiem
-Jak
dasz buzi Baby -wykrzywił usta w dzióbek
-Jak
wstaniesz leniuchu-wstałam z łóżka i leniwym krokiem udałam się
do łazienki, zastałam tam Harrego. Mrr
-Ou
przyjdę potem -powiedziałam i speszona zostawiłam Harrego z jego
bokserkami w kropki
-Becky
wróć-weszłam do łazienki-jak chcesz to się maluj, nwm myj co
chcesz, mamy tylko 2 łazienki, a ta druga jest przeciążona, więc
jak będziesz tu wyjdzie szybciej, no więc tego... nie zwracaj na
mnie uwagi
-Okej-kazałam
loczkowi się odwrócić i weszłam do wanny, zasłoniłam się
pianą-wiesz Hazz dzięki, ze mnie zabraliście i bardzo przepraszam
za Toma, ja naprawdę nie wiedziałam i śmiesznie wyszło z
Rose-chwila ciszy
-NO
przecież to nie twoja wina, ani Rose, o niczym nie wiedziała, tak
jak ty-pocieszanie nie szło mu za dobrze, ale był świetnym
partnerem do rozmów
-Wiesz
Harry, Niall jest świetny i w ogóle bardzo go lubię, tak jak was
wszystkich, ale on się mna nie interesuje, takie odnoszę wrażenie
…
-On
się strasznie stresuje, mówił mi ;) Wiesz Becky jemu na tobie
bardzo zależy i nie chce cię zranić, bo był świadkiem jak ktoś
to zrobił, ale jest strasznie nieśmieały
-Zauważyłam
;)
-No
więc widzisz :)
-Hazz..
odwróć się ;}
-Haha
ok już się odwracam i wiesz Beck może wybralibyśmy się jakbyś
chciała do LA na 2 dni, oczywiście za pozwoleniem Nialla, albo
pojechalibyśmy tam wszyscy, razem z Rosy hmm, co myślisz ?
-Tak
Hazz tylko ja mam urodziny 10 kwietnia i moja mama chciała bardzo
przyjechać do mnei do Londynu i ogólnie całą rodziną się
spotkać
-NO
to po urodzinach pojedziemy do LA, to będzie taki prezent, nie wiem
gdzie tu problem masz .
-Oj
Hazz nie wiesz ile ja mam problemów, nawet sobie nie wyobrazisz ..
-Powiesz
mi, pomogę ci, postaram się chociaż..-wziął moją rękę
-Dobrze
powiem ci, ale nie teraz może ;)-spojrzałam na wannę
-Tak
jasne, już sobie idę, kończ szybko się myć zacznij się pakować
;)
-Oki-posiedziałam
jeszcze chwile w wannie i wytarłam się ręcznikiem
-Przeszkadzam?-na
te słowa aż podskoczyłam
-Niall
nie strasz mnie tak-stałam odwrócona do niego tyłem. Chłopak
podszedł do mnie od tyłu i przytulił moje półnagie ciało
-Jakie
jest twoje największe marzenie Baby ?-zapytał półszeptem
-Nie
spełnisz go Niall
-Zobaczmy
-Chcę
żyć jak inni
-Postaram
się -odpłynęliśmy w długim pocałunku
-Przeszkadzam
?-zapukał Zayn w otwarte drzwi i gapił się na nas bezczelnie
-Tak
i to bardzo-Rzuciłam w niego mokrym ręcznikiem-Wyłaź stąd
-OK,
tylko za 0,5 h wychodzimy, ale jak chcecie-popatrzyłam z paniką na
Nialla i wybiegłam z łazienki dopakować ostatnie rzeczy do
walizki.
********Oczami
Nialla*****
-NO
brawo stary -Zayn poklepał mnie po ramieniu
-Myślisz,
że Becky..
-Tak,
jest tą jedyną, jest twoja ;)
-Dzięki-powiedziałem
i poszedłem do mojej księżniczki
-Niall
już spakowany -zapytała wpychając jakieś ubrania do swojej
walizki
-Tak,
pomóc ci ?
-No
przydało by się :)-i ten jej śliczny uśmiech.
Wziąłem walizkę
i zaniosłem do samochodu. Mieliśmy jeszcze kilka minut do wyjazdu.
Wdrapałem się do naszego pokoju. Baby leżała na Liamie, nie
chciałem im przeszkadzać, ale cóż musiałem.
-Nie
chcę wam przeszkadzać, ale wyjeżdżamy już-moja Baby wstał z
brata i poszła do mnie, chwyciła mnie za rękę. Po 5 minutach
siedzieliśmy już wszyscy w samochodzie. Jechaliśmy na lotnisko, a
od samochodu odbijały się ciężkie krople deszczu. Wybraliśmy
doskonałą porę żeby wyjeżdżać, pogoda się łamała i śnieg
zaczynał topnieć, o 12.40 byliśmy na lotnisku. Weszliśmy do
wielkiej sali, Liam poszedł odebrać bilety, a my poszliśmy do
sklepiku. Becky kupiła sobie śnieżną kulę z bałwankiem w
środku. Samolot spóźniał się już drugą godzinę, widać było,
że każdy zaczyna się nudzić, pobiłem do sklepiku i kupiłem
piłkę, graliśmy w nogę, usłyszeliśmy komunikat Samolot
lecący do Londynu będzie gotowy do startu za pół godziny,
dziękuję i przepraszam z a utrudnienia.
Becky
rozmawiała z jakąś dziewczynką, ona też leciała do Londynu,
poprosiłem chłopaków, żeby podpisali się na piłce, ja też to
zrobiłem i dałem małej Ann. Mała wskoczyła mi an szyje i bardzo
dziękowała. Po chwili musieliśmy już iść, Ann pobiegła do mamy
i szła za nami. Weszliśmy do samolotu i zajęliśmy swoje miejsca,
Becky powiedziała, że musi porozmawiać z Harrym i poszła do
niego, on objął ją ramieniem, a ja byłem zazdrosny.
***Oczami
Becky***
Poszłam
do Hazzy i usiadłam obok niego.
-Obiecałam
ci, ze powiem ci o tym...-kręciłam się
-Powoli,
obiecałaś mi, że powiesz mi o problemach, a ja ci obiecałem, że
postaram się pomóc-popatrzyłam w jego zielone oczy, apotem na
piękny uśmiech-No więc słucham
Opowiedziałam
mu, że mamy prawie ne widuję, a ojciec nas zostawił, powiedziałam
o mojej anoreksji, że mam problemy z samoakceptacją i o Tomie, te
dwa ostatnie były najtrudniejsze. Harry wysłuchał i zaczął swój
wykład
-Toma
już nie ma masz Nialla, który cię kocha i nas wszystkich, my też
cię kochamy jak siostrę, anoreksja? Pójdź do specjalisty,
mama..hm tu ci chyba nie pomogę, ale jak będziesz potrzebowała
pomocy to możesz mówić mi w nocy, o półocy, jesteś moją
najlepszą przyjaciółka, nie zawaham się określenia, że nawet
siostrą-cmoknął mnie w policzek i słodko się uśmiechnął
-A
brak samoakceptacji, masz na to jakieś porady?
-A
jakieś konkrety ?-już straciłam poczucie humoru
-Wiesz
nie chcę cię w to wciągać ..
-Jak
mamy ci pomóc?
-Nie
mów Liamowi, proszę..
-Nie
powiem nikomu bez twojej zgody, obiecuję ci słonko-wytarł moją
łzę spływającą po policzku
-Czekaj,
zaraz wrócę, pójdę tylko do toalety -zgarnęłam moją torebkę i
poprosiłam stewardessę(nwm jak się to piszę) o wskazanie mi
kierunku w jakim mam się udać żeby trafić do toalety. Weszłam do
środka i zamknęłam drzwi. Poprawiłam makijaż i wyciągnęłam z
bocznej kieszeni torebki...
---
dłuższy rozdział, mam nadzieje, ze fajny ;) dziękuję za liczne wejścia na bloga :}
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz